Witam
Was z krainy urlopu,który musiałam wziąć w zasadzie przymusowo,
ponieważ w okresie między Świętami Bożego Narodzenia, a Nowym
Rokiem przedszkole Młodego jest zamknięte. A zatem siedzimy sobie w
domu i spędzamy miło czas.
Wczoraj
odwiedziła
nas Natalia,moja
koleżanka ze studiów, która uprawiając dosyć nietypowy zawód
modelki żyje wciąż na walizkach i w okresie świątecznym wpada do
Berlina odwiedzić swoją babcie, nigdy też nie zapomina o
odwiedzinach w naszych skromnych progach. Słuchając jej relacji o
tym co robiła i gdzie była przez ostatnie pół roku (ostatnio
widziałyśmy się w czerwcu) przyszło
mi do głowy
Ależ
ja mam nudne życie i
przed oczami przeleciał mi 2015, który ostatnimi czasy kojarzy mi
się tylko i wyłącznie z pracą. W zeszłym roku pisałam o tym jak
w planach mam szukanie stażu i stałego zajęcia. Plany zostały
zrealizowane, chociaż możne nie do końca zgodnie z planem, hehe.
Staż
udało mi się odbyć już na początku roku,a
to za pomocą uprzejmości małej firemki Maiami.
Miałam
tam okazję podglądać jak powstaje kolekcja, a także porobić
trochę sampli i pomóc w przegotowaniach książki zamówień.
Niestety
staż był bezpłatny, a z powodu nowych regulacji prawnych osoba z
wyższym wykształceniem nie może odbywać bezpłatnego stażu
dłużej niż miesiąc. (Państwo Niemieckie próbuje w ten sposób
nakłonić pracodawców do chociaż minimalnego wynagrodzenia dla
pracowników "uczących się". Oczywiście efekt jest taki, że na staż przyjmuje się teraz tylko studentów, ponieważ ich ten
przepis nie obowiązuje). Swoją drogą, dłużej niż miesiąc za 0
Euro raczej bym tam nie siedziała, chociażby z tego względu, ze
mam dziecko na utrzymaniu dlatego też zaraz po praktykach zabrałam
się za szukanie pracy. Trochę
mi zeszło,
bo bardzo chciałam znaleźć coś w
zawodzie,
co w Berlinie graniczy z cudem, bo to raczej miasto start-up'ow i
freelancerow, niż firm odzieżowych. Po
trzech miesiącach moja desperacja sięgnęła zenitu (jestem
niecierpliwa, wiem) i doszłam do wniosku że lepiej będzie robić
cokolwiek niż dalej stać w miejscu.
Do takiego wniosku doszłam też odczuwając, że mój niemiecki po
kilku miesiącach braku kontaktu z ludźmi mocno zubożał, a nie po
to siedziałam prawie 1,5 roku na kursie żeby obrócić cały swój
wysiłek w nicość. I w ten oto sposób znalazłam się w firmie
Henry Bay Fashion, gdzie
w sprzyjających okolicznościach przyrody przeszłam od maja do
września od roli sprzedawcy po rolę menagera
sklepu.
Firma, czy raczej marka odzieżowa dopiero raczkuje na rynku, a ja
staram się, w miarę możliwości uczyć rzeczy, o których
wcześniej nie miałam pojęcia. Mam nadzieję, że w przyszłości
te wiedzę wykorzystam, a poza tym mam bardzo fajny Team, składający
się z trzech przesympatycznych dziewczyn.
Poza pracą nie działo się u nas nic wyjątkowego, co zapewne zdążyły odnotować osoby śledzące tego bloga. Cieszymy się zdrowiem i spokojem, myślę, że na razie więcej nam nie trzeba. 2016 będzie bogatszy w podróże małe i duże (mamy już kilka w planie), wracam też do tematu rekonstrukcji piersi, ale o tym opowiem Wam innym razem, a dziś życzę Wszystkim super zabawy no i przede wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku!
Patrząc z boku to wydarzyło się coś wyjątkowego. Bo po czasie tułania się na bezpłatnych stażach znalazłaś pracę w której na dodatek awansowałaś. I pewnie nauczyłaś się dużo nowych rzeczy. Jeszcze się rozkręcisz a kolejny rok będzie dla Ciebie dużo lepszy. Tego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńMożna i patrzeć na to z tej strony. Pozytywna myśl. Dzięki za życzenia, ja też życzę Ci szczęścia i powodzenia w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńNo jasne :) Niech żyje umniejszanie swoich osiągnięć i oglądanie się na innych :P Spróbuj w tym roku raz w tygodniu napisać jedną fajną rzecz, która Cię spotkała, co udało Ci się osiągnąć. Gwarantuję, że się zdziwisz w grudniu 2016 :) Często zapominamy lub umniejszamy nasze sukcesy i osiągnięcia więc warto mieć taki "przypominacz" :) pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuń