piątek, 13 lutego 2015

37 (TOP5 zabawki na zimę- uwaga post NIEsponsorowany :P)


Kiedy zima ani trochę nie przypomina tej z obrazka i aktywność dziecka na podwórku ogranicza się do taplania w błotku niczym Świnka Peppa trzeba je czymś zająć, by nie dopadła je nuda. Pamiętam moje wydłużane dla podkreślenia beznadziejnej sytuacji nudzi mi się i padające z ust matki Inteligentni ludzie się nie nudzą, co w owym czasie było dla mnie totalnie nie zrozumiałym zdaniem. Moje dziecię przejawia oznaki znudzenia kiedy drugą godzinę z rzędu pragnie oglądać Małych Einsteinów, na szczęście z pomocą przychodzą nam zabawki. Także z nudów podzielę się z wami z czym najchętniej spędzamy tę zimę, może będzie to jakiś pomysł dla waszych pociech. Selekcja jest chłopięca, mamy dziewczynek muszę poszukać pomysłów na innych blogach (sorry), chociaż i dla dziewczyn się tutaj coś znajdzie. 
(Kolejność przypadkowa)
1. Książki z serii Obrazki dla maluchów są w naszym domu zawsze aktualne. Szczerze mówiąc przewracam oczami kiedy Młody po raz tysiącpięćsetstodziewięćsetny sięga po tom Kolory, ale wybaczam mu po sekundzie, bo wiem, że akurat tym zajmują się teraz w przedszkolu. Do ulubionych należy także część Dinozaury, którą oglądamy/czytamy najczęściej na stronie o Tyranozaurze. W wyobrażeniu tego jaki był groźny ten gatunek pomaga nam gumowa figurka, którą udało mi się kupić za nie całe 15 zł. Z serii mamy także część pt. Las oraz Uwaga to niebezpieczne. Tej ostatniej nie polecam dlatego, że równie dobrze mogłaby nazywać się Głupie pomysły, teoria i praktyka.

2. Karty obrazkowe, to nic innego jak zestaw kart edukacyjnych, którymi można bawić się na różne sposoby. Dla mało pomysłowych lub leniwych (to ja) rodziców producent przewidział małą książeczkę, w której znajdziemy propozycję zabaw. Z serii posiadamy Transport i Warzywa. Nie muszę chyba pisać, że nasz milusiński częściej ogląda te pierwsze. Myślę, że zabawka ta jest super dla dzieci dwujęzycznych, bo do napisu w języku polskim można dopisać/dokleić drugi język, z którym obcuje dziecko. Kolejny atut to koszt, zestaw kosztuje (teraz w promocji) 11 zł.

3. Warsztat małego majsterkowicza. To akurat nasz prezent urodzinowy. Sprawdza się, chociaż bywa niebezpieczny, szczególnie gdy dziecko przejawia podniecenie wymachując ręką zaopatrzoną w drewniany młotek. W skład naszej skrzyni wchodzą drewniane śruby i nakrętki, kołki do wbijania w przygotowane do tego dziury, deseczki oraz narzędzia. Zestaw na pewno ćwiczy małą motorykę, rozkręcanie i nakręcanie kluczem francuskim wymaga nie lada precyzji. Zabawka wymaga wyrozumiałych sąsiadów, bo przy wbijaniu kołków można narobić sporo hałasu. 

4. Ciastolina, jest super. Kto z nas w dzieciństwie nie lubił się bawić plasteliną? Ciastolina to jej miększa i przez to łatwiejsza w obróbce wersja. Nie muszę chyba opisywać zastosowania, bo jak się domyślacie jest szerokie, szerokie jak mieszkanie, które można nią obkleić, na szczęście niezamknięta w pudełku szybko wysycha i da się ją usunąć odkurzaczem. 

5. Playmobil 123, przenośna straż pożarna. Przez jakiś czas na naszym domowym placu zabaw królowało Duplo, ale teraz zostało wyparte przez Playmobil. Kupiliśmy, w sumie to na próbę, zestaw skierowany dla maluszków bo z serii Playmobil 123, a mianowicie przenośną straż pożarną. Zabawka bardzo prosta, ale wciąga szczególnie kiedy dziecko wchodzi w fazę inscenizowania, co akurat teraz ma u nas miejsce. Można zakupić na allegro, chociaż akurat tutaj cena z kosmosu, bo my za naszą płaciliśmy jakieś 25 euro. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz