środa, 31 grudnia 2014

34 (podsumowanie mamazonkowego 2014)

Najlepiej pamięta się złe rzeczy. Prawda? Mogłabym powiedzieć, że 2014 był do bani. Długa wizyta w szpitalu, nieudana operacja, ból fizyczny i psychiczny, najpierw długie przygotowania, a potem długie dochodzenie do siebie "po". Mogłabym skupić się na tych negatywach, ale nie chcę tego robić, nic mi to nie da. Wczoraj musiałam opróżnić kartę z mojego aparatu, bo zwyczajnie skończyło się na niej miejsce. Z przyjemnością i ku wielkiemu zaskoczeniu odkryłam, że ten rok był super. Dużo się działo, przede wszystkim 2014 owocował, w spotkania. Jeszcze na przełomie zimy i wiosny pokazałam Marcinowi moją ukochaną Wisłę, w której spędzałam w dzieciństwie praktycznie każde ferie zimowe. Była to miła odmiana od zgiełku Berlina, przede wszystkim ze względu na świeże powietrze. 





Niedługo po naszych polskich wędrówkach odwiedziła nas rodzina. Moja siostra z mężem i dziećmi. Z racji faktu, że było bardzo ciepło i chcieliśmy sprawić dzieciakom przyjemność odwiedziliśmy berlińskie zoo. Pamiętam, że atrakcją dla dzieci nie okazały się zwierzęta, ale fontanny, szczególnie Młodego trudno było od nich oderwać.




Zaraz potem spędziliśmy kilka dni z znajomymi, którzy przybyli do nas z Warszawy. Fajnie było wspólnie poszwendać się po mieście, posiedzieć razem w parku Monbijou, udało nam się, też zrobić pierwszego w sezonie grilla. Jakiś czas później, bo w czerwcu zrobiliśmy rewizytę i to nam w końcu udało się odwiedzić stolicę. Nastawieni byliśmy na zwiedzanie i konsumpcję w... barach mlecznych. Niestety, ale Niemcy nie mają pojęcia co to leniwe. Nie obyło się także, bez spotkania na szczycie z wszystkimi, którzy po studiach w Łodzi przenieśli się do Warszawy. Brakowało nam kilku osób, ale mieliśmy okazję powspominać także tych brakujących. Myślę, że koniecznie w nadchodzącym 2015 musimy takie spotkanie powtórzyć.



W międzyczasie w naszym mieście odbywał się festiwal designu na którym(DMY Berlin) swoje wspaniałe stoliki prezentowała niezastąpiona Danusia, a co za tym idzie była okazja wypić razem nie jedno wino z Matką Boską i pogadać. Dzięki Danusi mogłam zobaczyć co prezentowali inni projektanci. A to wszystko w wyjątkowym dla Berlina miejscu czyli na lotnisku Tempelhof. 



Miło wspominam także wizytę Eweliny, z którą z kolei miałam okazję zobaczyć kilka galerii, a co więcej Młody, też liznął trochę sztuki i dokładnie tak:


Jednakże szybko się zmęczył i dalej sztukę oglądał tak:


Podobno zabieranie dzieci na wystawy to snobizm, ja myślę, że to świetny moment na drzemkę, bo wiem nic tak nie nudzi jak rodzic przyglądający się jakimś bazgrołom.
Wakacje spędziliśmy u moich rodziców na Śląsku. Był to czas kiedy Piotruś korzystał z atrakcji dziadkowego ogródka, a ja nakręcałam się psychicznie na fakt, że w sierpniu idę do szpitala. Co było dalej wiecie. Nie posiadam, w tym temacie dokumentacji fotograficznej, może szkoda bo byłaby ciekawa. Jesień minęła nam pod znakiem powrotu do rzeczywistości, a także małych podróży. Udało nam się wybrać razem do Poczdamu, w październiku po raz kolejny odwiedziłam rodziców. Praktycznie przez cały rok uczyłam się niemieckiego, to także wspominam jako dobry czas. Może w temacie tego co dziś wieczorem pokażę wam zdjęcie z moją lektorką Sibylle, autorstwa często wpadającej do nas w tym roku Agnieszki:


Abstrahując od małych niepowodzeń 2014 był dla mnie bardzo hojny. Moje dziecko nauczyło się chodzić, teraz stawia pierwsze kroki w mowie, która jest ciekawą mieszanką dwóch języków. Po ponad roku nauki niemieckiego podeszłam do egzaminu (niestety nadal nie znam jego wyniku, ale liczę na to, że jest pozytywny), teraz wraz z nadchodzącym nowym rokiem przyszedł czas na szukanie stażu/pracy. Zarówno mnie jak i pewnie was czeka wiele wyzwań, nowych zadań, a także przyjemnych spotkań w gronie najbliższych: rodziny i przyjaciół. Z całego serca życzę Wam, żeby 2015 obfitował w pozytywne zdarzenia i sprawił, że za rok będziecie pełni dobrych wspomnień. Bawcie się dzisiaj szampańsko!












1 komentarz:

  1. wszystkiego dobrego Karolina, oby ten 2015 był jeszcze lepszy niż 2014!

    OdpowiedzUsuń