wtorek, 9 grudnia 2014

32 (choróbsko c.d czyli zupełnie nieprzedświątecznie)

Widzę, że na blogach mnożą się zdjęcia pierników, pomysłów na własnoręcznie zdobione kartki świąteczne, dekorowanie domu i opisy przedświątecznej atmosfery. U nas rzecz sprowadza się do tego, że co jakiś czas pada pytanie bez odpowiedzi: kiedy jedziemy po choinkę? Na tym koniec. Nikt nie ma czasu, Marcin spędza praktycznie cały dzień w pracy, a ja rano jestem na kursie, a później zajmuję się Młodym, który stał się ostatnimi czasy niezwykle dociekliwą osobą, a co za tym idzie milion razy dziennie odpowiadam na pytanie "a co to?". Ponieważ nadal jestem chora (wiem, trudno w to uwierzyć) spacery o tej porze roku odpadają, wystawiam mój obolały nos tylko jeśli zachodzi potrzeba. Mój stan zdrowia sięgnął absurdu, tzn. tydzień temu niespodziewanie zaczęła mnie boleć stopa i w ramach takiego przerywnika od zapalenia zatok dostałam zapalenia śródstopia i pięty. Totalna bzdura i totalna masakra, bo nagle się okazało, że mogę poruszać się tylko o jednej nodze drugą komicznie się podpierając. W takim oto stanie przyszło mi 3 dni z rzędu kursować rano do przedszkola, a potem do przychodni gdzie lekarze rozkładali ręce, bo trudno im było wyjaśnić dlaczego skoro nie zaszedł uraz mam coś takiego. Zagadka nie rozwiązana, ale przynajmniej już tak nie boli i mogę w miarę szybko się poruszać. Co będzie następne? Jakieś pomysły? Może zdrowie? Na razie na to nie liczę, bo wczoraj zatoki przypomniały o sobie ze zdwojoną siłą. Dobrze, że w tym tygodniu kończę kurs i będę mogła w przyszłym jak prawdziwa emerytka spędzić tydzień u lekarza. Może jak dojdę nareszcie do siebie to też popełnię pierniki, a może i nawet sesję tych pierników na bloga. Może nawet kupimy te choinkę. Trzymajcie kciuki. 
Obiecałam wam zdjęcia z Laterneumzug, a zatem:









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz