wtorek, 11 listopada 2014

29

Cały zeszły tydzień próbowałam nauczyć się jeszcze trochę więcej niemieckiego niż zdążyłam nauczyć się przez zeszły rok. Egzamin miałam w sobotę, był stresik, był nawet stres, ale bardziej w związku z tym, że nie dojadę, ponieważ akurat od czwartku z weekendem włącznie strajkowali kolejarze, a co za tym idzie nie jeździły s-bahny, egzamin był w zupełnie innej części miasta więc żeby na niego dojechać musiałam już przed 7 stać na przystanku. Jak mi poszło? Okaże się kiedy dostanę w przeciągu sześciu tygodniu wynik pocztą. Cieszę się, że zdawało ze mną kilku znajomych. Dzięki temu na części ustnej miałam okazję zdawać z kolegą, zatem było na luzie i sympatycznie. Po egzaminie zeszło ze mnie napięcie, ale miałam jeszcze całe pół dnia zaplanowanych zajęć, m.in. pieczenie tortu na imprezę urodzinową Młodego, która odbyła się w niedzielę. Zdarzyło mi się też pić do 4 rano wino z Agnieszką, w związku z czym w niedzielę praktycznie słaniałam się na nogach, ale dałam radę. Impreza urodzinowa była super, miła atmosfera i ogromna różnica w tym jak dzieciaki potrafią się już bawić w tym wieku. Chciałabym z tego miejsca jeszcze raz podziękować wszystkim przybyłym gościom, mam nadzieję, że za rok spotkamy się w takim samym składzie. Poza tym, że od wczoraj czuję się na maksa chora, od bólu zatok pęka mi głowa, a ogólne osłabienie daje mocno się we znaki dziś mieliśmy w przedszkolu Laterneumzug, czyli wspólne wyjście o zmroku z lampionami i śpiewanie piosenek, które tutaj zawsze odbywa się na Św. Marcina. Było bardzo przyjemnie, Piotruś zgubił po drodze swój lampion i dobrze, że to w porę spostrzegłam, zatem było też zabawnie. Jak tylko zdobędę zdjęcia to się z wami podzielę. Idę chorować. Bez odbioru.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz