wtorek, 20 maja 2014

11

Matki, skąd wy czerpiecie energię?  Z Kosmosu? Da się tak? Kiedy lulam małego do snu, najchętniej bym już nie wstawała i zasnęła razem z nim, ale zazwyczaj jest przed 20, a kto dorosły chodzi spać o takiej godzinie? Nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej czas tak się kurczył jak teraz, no może w czasie sesji, kiedy noc przed egzaminem gorączkowo coś szyłam albo kleiłam. Tydzień wali za tygodniem, miesiąc za miesiącem, operacja coraz bliżej Karolina. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić tego "dochodzenia do siebie", zagadnienie to pozostaje mocno w sferze abstrakcji. Jestem zmęczona na samą myśl. Teraz muszę zrobić tysiącpięćsetstodziewięćset badań, a to ultrasonografię tarczycy, a to krew, a to tomografię brzucha, a to mammo cycka, który się ostał, terminy, daty, etc, a jeszcze dowiedziałam się, że w ramach kursu, który teraz robię muszę zrobić jeszcze jeden na temat historii Niemiec, systemu podatkowego etc. Mam nadzieję, że uda mi się te dwa tygodnie z fascynującymi zagadnieniami wcisnąć między przedostatni kurs niemieckiego a ferie naszego Rojberka. Czuję się w chwili obecnej jakby mi ktoś podał środki mocno spowalniające cały organizm, oczy jakieś zaszłe mgłą, ziewam co raz, a przecież nawet nie ma godziny 18 i na dodatek dopiero wtorek. Dziś na zajęciach musiałam klepać się po twarzy, żeby nie zasnąć, nie wiem co się ze mną dzieję, ale brak energii to jakaś moja przewlekła przypadłość. Ponarzekałam, idę zrobić sobie kawę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz